Vortal  o  medytacji  Aktualności     Sklep   Kontakt     

 
 


Namkai Norbu
 

Obecność i nierozproszenie



fragment wykładu wygłoszonego w 1983 roku w Paryżu

W naszym codziennym życiu najważniejsze jest to, aby nie być rozproszonym. Bez względu na to, czym się zajmujemy, powinniśmy zawsze być obecni, co oznacza, że należy niczego nie tworzyć umysłem, niczego nie zmieniać, ani nie przekształcać tego co jest.

Jeśli idę - próbuję być obecny w trakcie chodzenia. Jeśli jestem wtedy rozproszony, mogę się łatwo poślizgnąć, upuścić to co niosę itd. Jeśli jest się obecnym, wszystko idzie dużo lepiej.

Nie oznacza to jednak wymuszonej koncentracji, która czasami wywołuje nerwowość. Po prostu jest się całkowicie obecnym we wszystkim, co się w danej chwili robi. Jeżeli koś próbuje być obecny w jednej rzeczy, ale nie daje przestrzeni innej rzeczy, to nie jest on naprawdę obecny, ponieważ "obciążył swój umysł". Jeśli będziemy w taki sposób niewłaściwie to rozumieć, to możemy popaść w nerwowość.

Powinniśmy uczyć się bycia obecnym, dopóki nie stanie się to zupełnie automatyczne. Prawie wszyscy mieli kiedyś doświadczenie prowadzenia samochodu. W okresie, gdy dostajemy prawo jazdy, prowadzimy samochód z bardzo dużą troską i staraniem się.

Nie jesteśmy jeszcze wtedy w pełni obecni, ponieważ w naszym umyśle jest duże obciążenie, by "dobrze prowadzić, jesteśmy obciążeni tą myślą. Początkujący kierowca nie usłyszy tego, co się do niego mówi, szczególnie wtedy, gdy z naprzeciwka nadjeżdża duża ciężarówka. Jest to wynikiem owego obciążenia i napięcia w umyśle.

Inaczej jest w przypadku osoby, która od dawna prowadzi. Osoba taka może bez problemu prowadzić samochód i rozmawiać - w jej umyśle jest przestrzeń dla myślenia i dla bycia uważnym wobec tego, co powinno się zrobić.
Taki stan umysłu często utrzymujemy podczas prowadzenia samochodu, ale nie mamy w zwyczaju utrzymywać go podczas całej reszty sytuacji i czynności.

 

Tymczasem także w codziennym życiu można wprawić się w byciu obecnym w każdej chwili. Niektórym wydaje się, że nie jest to ważny środek do oświecenia. Jednak, jeżeli rozwija się tę obecność, odnajduje się stan kontemplacji.
Dlatego właśnie powinniśmy wprawiać się w stanie kontemplacji. Jest to bardzo proste z tego powodu, że nie wymaga pozostawania w jakiejś szczególnej pozycji (postawie ciała).

Aby doskonalić bycie obecnym (bycie nierozproszonym), nie musimy koniecznie odrzucać swoich spraw i swojej pracy. Nie trzeba też mówić innym, że jest się w trakcie "praktyki nierozproszenia". Nie jest konieczne określanie tego treningu umysłu, że postępuje się według religijnego systemu nie rozpraszania się! 
Nie ma potrzeby tytułowania tego.

Jest to bardzo proste. Jeżeli ktoś ćwiczy się w tym dzień po dniu, sam dostrzeże rezultat. Przede wszystkim odnajdzie bardziej swobodną i zrelaksowaną uwagę, która jak klucz umożliwia dłuższe praktykowanie. Każda jednostka robi zasadniczo to, co może najlepszego, i to tym bardziej, im mniej się rozprasza.
Jest to pierwsza ważna rzecz dla praktyki.

Podobnie możemy praktykować bycie obecnym podczas snu. Większość z nas śpi około połowę swojego życia. Powiedzieliśmy wcześniej, że praktyka powinna przeniknąć wszystkie chwile naszego życia. Powinniśmy zatem uświadomić sobie fakt, że praktykę można wprowadzić także do swojego snu. Jest wiele praktyk jogi snu, które nie są zbyt proste.

Można oczywiście się nauczyć takiej metody, choć wymaga się wtedy bardzo precyzyjnego wykonywania takiej praktyki. Jeżeli nie przebywamy na jakimś odosobnieniu medytacyjnym, to zazwyczaj wracamy po pracy do siebie bardzo zmęczeni i zaraz kładziemy się spać. Wówczas niełatwo jest praktykować skomplikowane techniki jogi snu.
Potrzeba więc prostej praktyki.

Najprostszą metodą jest próbowanie by zachować obecność podczas snu. Początkowo może wydawać się nam to obce, nie jest to jednak niemożliwe i stanowi jakby klucz do wszystkich praktyk podczas snu. Mówiąc o tantrycznej praktyce jogi snu, trzeba powiedzieć, że jest tam do wykonania wiele skomplikowanych rzeczy.

Jaki jest jednak ostateczny cel tych praktyk? Jest nim bycie świadomym podczas snu. Wtedy praktykujący osiąga zdolność kierowania swoimi snami, dzięki czemu rozwija się również praktyka podczas dnia. Świadomość snu pochodzi ze stanu obecności. Bardzo prosta rzecz. Nie mówimy o tych skomplikowanych, w których należy wizualizować coś umysłem.

Kładąc się spać, o ile nie jesteśmy przejedzeni, możemy zauważyć, że pojawia się w nas wiele myśli - np. "Co powinienem zrobić jutro?" "Co mi powiedział ten i ten człowiek?" itp. Jest to normalne - wszyscy miewają takie myśli przed zaśnięciem. Gdy nadchodzą takie myśli nie powinniśmy za nimi podążać i nie osądzamy ich, lecz próbujemy być obecni w tych właśnie myślach. 
Jeśli nie jestem niewolnikiem danej myśli, ani nie stwarzam nic przy pomocy tej myśli, wtedy zasypiając nadal pozostaję obecny. Może pojawiać się w naszym umyśle bardzo wiele myśli - każda z myśli posiada swój moment kontynuacji - ale pozostaje się w nich rozluźnionym i obserwuje się je.

Zasypiając pozostajemy obecni w pojawiających się myślach. Choć wydaje się to bardzo proste, to jednak potrzebujemy pewnego okresu treningu, aby nauczyć się zasypiania będąc obecnym. Nawet jeśli potrzebowalibyśmy do tego celu dziesięciu lat lub więcej, nie powinniśmy się tym zrażać. Nie żyjemy przecież na odosobnieniu w jaskini jak słynny jogin Milarepa. A kiedy leżymy w łóżku, nie mamy nic innego do zrobienia jak zasnąć.



 






powrót do góry strony