Vortal  o  medytacji Aktualności  Sklep  Kontakt

Strona Główna 

Powrót do działu 


Arthur E.  Powell
Świadomość Buddhi


Fragment tekstu "Ciało przyczynowe" - Athur E. Powell
 

(...)
Gdy świadomość wznosi się dalej w wyższe sfery, wówczas, pokrywa się coraz bardziej z sąsiednimi, aż wreszcie, gdy dotrze do centrum, dokonuje się całkowite zlanie świadomości. Niemniej każdy oddzielny promień nadal istnieje i ma własny indywidualny kierunek i zewnętrzny wygląd. Patrząc na zewnątrz w niższe światy, każda świadomość zwraca się w odmiennym kierunku; jest aspektem jednej centralnej świadomości. Natomiast patrząc do wewnątrz, rozbieżne kierunki zbiegają się i jednoczą ze sobą.

Poczucie zjednoczenia jest charakterystyczne dla sfery buddhi. W tej sferze wszelkie ograniczenia zaczynają znikać, a świadomość człowieka rozszerza się, aż wreszcie poznaje on, już nie tylko w teorii, że świadomość jego bliźnich znajduje się wewnątrz jego własnej; czuje wtedy, wie i doświadcza – z absolutną doskonałością współczucia – tego wszystkiego, co w nich jest, ponieważ ich świadomość stanowi w rzeczywistości jego cząstkę.



W tej sferze człowiek wie, nie tylko na podstawie intelektualnego zrozumienia, ale i wyraźnego doświadczenia, że ludzkość stanowi naprawdę braterstwo, gdyż jego podstawą jest duchowa jedność. Chociaż dalej pozostaje on sobą i zachowuje swą świadomość, to jednak jest ona o wiele szersza i tak doskonale powiązana ze świadomością innych, że człowiek wie, iż jest naprawdę tylko cząstką potężnej całości.

Podobnie jak człowiek znajdujący się na Słońcu, zalany jego światłem i odbijający je w przestrzeń, nie czuje różnicy pomiędzy poszczególnymi dwoma promieniami, lecz odbija je równie łatwo, tak człowiek w sferze buddhi odczuwa braterstwo ze wszystkimi i udziela się każdemu, kto potrzebuje pomocy. W każdej istocie widzi siebie i czuje, że wszystko, co posiada, jest w jednakowym stopniu zarówno ich, jak i jego własnością; w wielu wypadkach jest nawet bardziej ich niż jego, gdyż mają większe potrzeby, a mniejszą siłę.



Tak jak w ciele przyczynowym dominującym elementem jest wiedza oraz w rezultacie mądrość, tak górującym elementem świadomości w ciele buddhi jest szczęśliwość i miłość. Pogoda mądrości jest cechą pierwszej, podczas gdy najtkliwsze współczucie płynie niewyczerpanie z drugiej.

Dlatego ciało buddhi nazywa się w wedancie (późniejsza filozofia indyjska - przyp. red.) anan-damayakosza, czyli powłoka szczęścia. Jest to dom zbudowany nie rękami, ale wieczny w niebie, o którym mówił chrześcijański wtajemniczony, święty Paweł. Wynosił on miłosierdzie i czystą miłość ponad wszystkie cnoty, ponieważ tylko dzięki nim człowiek może sobie na ziemi zgotować to wspaniałe mieszkanie. Z podobnej przyczyny buddyści nazywają oddzielność “wielką herezją", a “zjednoczenie" lub joga jest celem hindusów.

 
Człowiek egoistyczny nie może działać w sferze buddhi, gdyż istotną treścią tej sfery jest współczucie i doskonałe zrozumienie, które wyłączają egoizm.

Istnieje ścisłe powiązanie pomiędzy ciałami astralnym i buddhicznym, gdyż ciało astralne jest w pewnej mierze odbiciem ciała buddhi. Nie należy jednak z tego wnioskować, że człowiek może skoczyć z poziomu świadomości astralnej na poziom buddhiczny nie rozwinąwszy przedtem pośrednich ciał.
 

Chociaż na najwyższym poziomie sfery buddhi człowiek jednoczy się ze wszystkimi, to nie powinniśmy sądzić, że ma jednakowe uczucia dla wszystkich. W istocie rzeczy nie ma podstawy do takiego przypuszczenia. Nawet bowiem Budda miał ulubionego ucznia Anandę, a Chrystus traktował ukochanego świętego Jana inaczej niż pozostałych apostołów. Prawda polega na tym, że w niedalekim czasie ludzie będą kochać każdego tak, jak obecnie kochają swych najbliższych i najdroższych; jest to taki rodzaj miłości, o jakim nieraz nie mają pojęcia.

W sferze buddhi nie ma oddzielności. Świadomość nie musi zlewać się od razu na najniższym poziomie, ale stopniowo rozszerza się coraz bardziej; po osiągnięciu najwyższego poziomu, człowiek stwierdza, że w swej świadomości jest zjednoczony z ludzkością. Taki jest najwyższy poziom, na którym oddzielność absolutnie nie istnieje; pełnia świadomej jedności ze wszystkim należy do sfery atmy lub nirwany.

 
Każdemu ego, które potrafi osiągnąć ten stan świadomości, wydaje się, że wchłonęło lub ogarnęło sobą wszystko inne; postrzega, że wszyscy są obliczami większej świadomości; doszło ono w istocie rzeczy do zrozumienia starożytnej formuły: Ty jesteś Tym ("tat tvam asi" - przyp.red.).



Należy też pamiętać, że świadomość buddhiczna daje człowiekowi poczucie zjednoczenia ze wszystkim, co jest wspaniałe i cudowne w innych, zjednoczenia z samymi Mistrzami, ale z konieczności harmonizuje też ich trwale z ludźmi występnymi i zbrodniarzami. Człowiek musi doświadczyć ich uczuć tak samo jak chwały i wspaniałości wyższego życia. Gdy człowiek wyzbywa się poczucia oddzielności i urzeczywistnia w sobie jedność, wówczas postrzega, że jest zanurzony w boskim życiu i że w stosunku do swych bliźnich, wysoko czy nisko stojących, może zachować jedynie postawę miłości.

Gdy ego żyje w ciele przyczynowym, dostrzega boską świadomość we wszystkim; gdy spogląda na inne ego, wówczas jego świadomość dokonuje jakby skoku wzwyż, by rozpoznać w nim to, co boskie.

 
W sferze buddhi nie wykonuje takiego skoku, by pozdrowić je od zewnątrz, gdyż ma je już w swym sercu. On sam jest tą świadomością, a ona jest jego. Już nie ma “ty" i “ja", gdyż stanowią one jedno – różne oblicza czegoś, co jest większe od nich i obejmuje je oba.

Nie tylko rozumiemy drugiego człowieka, ale również czujemy, że działamy przez niego, uznajemy jego motywy jako swoje własne, nawet jeśli, jak powiedzieliśmy w poprzednim rozdziale, doskonale rozumiemy, że inna nasza cząstka mająca więcej wiedzy lub odmienny punkt widzenia może działać zupełnie inaczej.

Ginie całkowicie poczucie osobistej własności, ponieważ rozumiemy, że wszelkie rzeczy i pojęcia są naprawdę wspólne, gdyż stanowią część wielkiej rzeczywistości, która się kryje na równi poza wszystkim.

Osobista duma z indywidualnego rozwoju staje się zupełnie możliwa, gdyż wiemy teraz, że rozwój osobisty jest podobny do rozwoju liścia wśród tysięcy liści jednego drzewa; nie jest ważna wielkość ani kształt poszczególnych liści, lecz ich stosunek do drzewa jako całości, gdyż tylko wtedy możemy naprawdę mówić o trwałym wzroście.

Przestajemy ganić innych za to, że się od nas różnią; natomiast traktujemy ich po prostu jako inne przejawienie się naszej własnej aktywności, gdyż obecnie widzimy przyczyny, które przedtem były dla nas ukryte. Nawet w złym człowieku widzimy część siebie, chociaż słabszą; toteż nie pragniemy go potępić, lecz raczej pomóc mu, kierując nieco siły do tej słabej swej części, tak aby całe ciało ludzkości mogło być zdrowe i pełne energii.

Gdy zatem człowiek wznosi się do sfery buddhi, może korzystać z cudzego doświadczenia; nie jest więc konieczne, aby każde ego przechodziło przez wszystkie doświadczenia jako oddzielna jednostka. Jeśliby nie chciał odczuwać cudzego cierpienia, może wycofać swą świadomość, jednak jeśli pragnie pomagać, zechce je odczuwać. Ogarnia swą świadomością cierpiącego człowieka, którego cierpienie, choć czasem nic on o tym nie wie, może się dzięki temu w pewnej mierze zmniejszyć.


W sferze buddhi pojawia się całkiem nowa zdolność, która nie ma nic wspólnego ze zdolnościami innych sfer. Człowiek bowiem poznaje przedmioty w całkiem odmienny sposób, przy którym zewnętrzne wibracje nie grają żadnej roli. Przedmiot staje się częścią poznającego, który poznaje on od wewnątrz, a nie od zewnątrz.

Przy tej metodzie poznawania jasne jest, że wiele znanych nam przedmiotów zmienia się nie do poznania. Nawet wzrok astralny pozwala nam widzieć przedmioty od razu ze wszystkich stron, zarówno z góry jak i z dołu; jeśli do tego dodamy dalszą komplikację, że całe wnętrze przedmiotu znajduje się przed nami, tak jakby każda cząsteczka została położona oddzielnie na stole, i jeśli ponadto uwzględnimy fakt, że obserwując tę cząsteczkę jesteśmy zarazem wewnątrz niej i patrzymy przez nią – to oczywiste będzie, że niemożliwe jest znalezienie jakiegokolwiek podobieństwa do przedmiotu znanego nam w świecie fizycznym.

Podczas gdy intuicja ciała przyczynowego rozpoznaje cechy zewnętrzne, to intuicja ciała buddhi poznaje wewnętrzne. Intuicja intelektualna pozwala nam zrozumieć rzecz poza sobą; za pomocą intuicji buddhicznej widzi się rzecz od wewnątrz.


 
Tak więc, jeśli posługujemy się ciałem przyczynowym i chcemy zrozumieć drugiego człowieka, aby mu pomóc, to kierujemy swą świadomość ku jego ciału przyczynowemu i staramy się poznać jego własności; są one całkiem dobrze zaznaczone i dają się wyraźnie zobaczyć, ale zawsze oglądamy je od zewnątrz. Jeśli szukając tej samej wiedzy wznosimy swą świadomość na poziom buddhi, to poznajemy świadomość drugiego człowieka jako części siebie samych. Znajdujemy punkt świadomości drugiego człowieka, który go reprezentuje; być może powinniśmy raczej nazwać go otworem niż punktem. Możemy napełnić sobą ten otwór i wejść do jego świadomości na każdym niższym poziomie, na jakim zechcemy, i dlatego potrafimy widzieć wszystko tak dokładnie, jak on widzi – z jego wnętrza, a nie z zewnątrz. Łatwo można zrozumieć, jak bardzo to sprzyja doskonałemu zrozumieniu i sympatii.

Jednakże, jak już powiedzieliśmy, w całym tym dalszym rozwoju nie traci się poczucia indywidualności, nawet jeśli pojawi się całkowity zanik poczucia odrębności. Choć może się to wydawać paradoksalne, jednak jest prawdą. Człowiek pamięta wszystko, co ma już za sobą. Jest tym samym człowiekiem, który czynił to lub tamto w odległej przeszłości. Zmiana polega tylko na tym, że teraz jest czymś o wiele większym i czuje, iż zawiera w sobie również wiele innych przejawień.

Gdyby nagle sto osób spośród nas mogło równocześnie wznieść swą świadomość do świata buddhi, to stanowilibyśmy wszyscy jedną świadomość; każdej osobie świadomość ta wydawałaby się jednak jej własną, absolutnie nie zmienioną z wyjątkiem tego, że obecnie obejmowałaby również każdą inną.

W widzeniu buddhicznym człowiek przedstawia się nie jako coś odgrodzonego, lecz jako gwiazda promieniująca we wszystkich kierunkach; promienie tej gwiazdy przenikają do świadomości obserwatora, który czuje je jako cząstkę siebie, ale jednak niezupełnie. Wszyscy obserwatorzy zgadzają się, że nie można opisać buddhicznego stanu świadomości inaczej jak za pomocą szeregu sprzeczności.

Zdolność utożsamiania się, jaką się uzyskuje w sferze buddhi, dotyczy nie tylko świadomości ludzi, lecz także wszystkiego innego. Jak powiedzieliśmy, wszystko poznaje się od wewnątrz zamiast od zewnątrz. To, co poznajemy, staje się naszą częścią; poznajemy to jako pewnego rodzaju symptom w nas samych. Ta cecha stanowi oczywiście zasadniczą różnicę. Zanim się to osiągnie, musi się zdobyć całkowitą bezinteresowność, dopóki bowiem w postawie ucznia jest coś osobistego, nie może on dokonać żadnego postępu w świadomości buddhi; zależy on bowiem od opanowania osobowości.

H. P. Bławacka stwierdza, że: buddhi jest zdolnością porozumienia, przewodem, którym boska wiedza dociera do ego, rozpoznawaniem dobrego i złego, jak również boskim sumieniem i duszą duchową, która jest nośnikiem atmy, (Doktryna tajemna) Często o tej zdolności mówi się jako o pierwiastku duchowego porozumienia i rozpoznania.

W systemie jogi wzniosły stan transu turiyo wiąże się ze świadomością buddhiczną, podobnie jak stan suszupti wazę się ze świadomością mentalną, stan śwapna z astralną, a dżagraf z fizyczną. Terminów tych jednak używa się również w innym znaczeniu, raczej względnym niż absolutnym (zob. Ciało mentalne).

Z sześciu stanów umysłu, podanych w Ciele mentalnym, stan niruddha, czyli samoopanowanie, odpowiada aktywności w sferze buddhi.

W ciele fizycznym żółta prana płynąca do czakry serca, czyli centrum siły, reprezentuje pierwiastek buddhi.

 
W sferze buddhicznej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość istnieją równocześnie w sposób, który oczywiście jest całkiem niezrozumiały dla fizycznego mózgu. Również żaden człowiek w tej sferze nie podlega ograniczeniom przestrzeni, jakie mamy w sferze fizycznej. Dlatego czytając kronikę akaszy (zob. Ciało mentalne) nie potrzebuje on już, tak jak w sferze mentalnej, przeglądać szeregu zdarzeń, gdyż przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są równocześnie przed nim obecne.

Dlatego mając świadomość w pełni rozwiniętą w sferze buddhi, można doskonale przewidywać przyszłość, choć oczywiście człowiek nie potrafi doprowadzić wszystkiego, co widzi, do swej niższej świadomości. Niemniej może on dużo wyraźniej przewidywać, jeśli zechce korzystać z tej swej zdolności; nawet wtedy, gdy z niej nie korzysta, pojawiają się często w jego codziennym życiu przebłyski przewidywania przyszłości, dzięki czemu natychmiast wie intuicyjnie, jak się rzeczy potoczą, jeszcze zanim się zaczną.

 
Sfera buddhiczną rozciąga się tak daleko, że to, co można nazwać ciałami buddhicznymi poszczególnych planet naszego łańcucha, zlewa się ze sobą; dla całego łańcucha istnieje wówczas tylko jedno ciało buddhiczne. Dlatego w ciele buddhicznym możliwe jest przejście z jednej planety na drugą.

Możemy tu zauważyć, że atom materii buddhicznej zawiera 493, czyli 117 640 “baniek w koilonie".

Człowiek, który potrafi wznieść swą świadomość aż do stenicznego obszaru sfery buddhi, znajduje się w stanie absolutnego zjednoczenia ze wszystkimi ludźmi; jeśli zechce odnaleźć jakiegoś człowieka, wystarczy, aby nastawił się w jego kierunku, a natychmiast go odnajdzie.

A oto przykład działania świadomości buddhicznej. Wszelkie piękno kształtu czy barwy, natury czy ludzkiej postaci, wszelkiego dzieła sztuki, najskromniejszych narzędzi domowych, jest wyrazem tylko Jednego Piękna; dlatego w najskromniejszej rzeczy zawiera się i może być przez nią rozumiane całe piękno, a Ten, który Sam jest Pięknem, może być osiągnięty. Aby to w pełni zrozumieć, potrzeba świadomości buddhicznej, ale nawet na o wiele niższym poziomie myśl ta może być użyteczna i owocna.

Jeden z Mistrzów tak się wyraził: Czy nie widzisz, że tak jak tylko jedna jest Miłość, tak też istnieje tylko jedno Piękno? Cokolwiek w jakiejkolwiek sferze jest piękne, jest takie dlatego, że stanowi cząstkę owego Piękna, i jeśli odsunie się je dostatecznie daleko, ten związek stanie się widoczny. Wszelkie Piękno jest z Boga, podobnie jak wszelka Miłość jest od Boga; dzięki tym Jego cechom człowiek czystego serca może zawsze do Niego dotrzeć.

Pełny jednak rozwój buddhicznego nośnika należy do stopnia Adepta, choć i ci, którym jeszcze daleko do tego poziomu, mogą doświadczać w rozmaity sposób przebłysków świadomości buddhicznej.

Pierwiastek buddhi w duchu człowieka to czysty i współczujący rozum, który jest aspektem mądrości, Chrystusem w człowieku.

W normalnym toku ewolucji świadomość buddhiczna będzie się stopniowo rozwijać w szóstej podrasie piątej rasy głównej, a jeszcze w większej mierze w samej szóstej rasie głównej.

Można wykryć zadatki przyszłej szóstej podrasy u niektórych rozproszonych po świecie ludzi piątej podrasy, którzy wyróżniają się delikatnością. Szóstą podrasę charakteryzuje zdolność syntezy, jej przedstawiciele potrafią jednoczyć rozbieżne opinie i charaktery, skupiać wokół siebie elementy i stapiać je w jedną całość, gdyż mogą wziąć w siebie te rozbieżności, a potem przedstawić je jako jedność, wykorzystując najrozmaitsze zdolności, odnajdując właściwe miejsce każdej z nich i zespalając je w mocną całość.

Silnie zaznacza się w nich współczucie, jest ono cechą, która natychmiast reaguje na pojawienie się tego, co słabe, okazując cierpliwość, delikatność i pomoc. Poczucie jedności i współczucie będą w szóstej podrasie siłą stosowaną w służeniu, przy czym wielkość siły będzie miarą odpowiedzialności i obowiązku.


 
  

Komentarz Redakcji:
Arthur E. Powell dokonał syntezy różnych ezoterycznych ujęć rzeczywistości w oparciu o teksty teozoficzne, nawiązujące w dużym stopniu do mistycznej myśli indyjskiej. Jego ksiązki były publikowane w latach 20-tych XX wieku.
W powyższym tekście autor opisuje percepcję rzeczywistości opartej na miłości duchowej, wynikającej z wglądu medytacyjnego i duchowego. 

Patrząc całościowo na potencjał człowieka i jego rozwój możemy powiedzieć, że istota  ludzka może rozwijać następujące aspekty swego przejawiania się: fizyczność i sprawność mięśni, energię witalną i emocjonalną, skupienie mentalne (i różne aktywności umysłu), miłość wymiaru subtelnego (niebiańskiego) i ostateczny stan obecności.   
Istotne jest, aby panowała harmonia i równowaga pomiędzy tymi poszczególnymi aspektami. Tak np. po rozwinięciu głębokiej miłości, współczucia i błogości, związanych z wymiarem subtelnym, powinniśmy zintegrować z tymi właściwościami nasze zwykłe rozumowe myślenie i zdolność do skupienia. Dzięki temu możemy funkcjonować w codziennym życiu.
Z kolei w stanie ostatecznej obecności, będącej bezpośrednim doświadczaniem duchowej podstawy całej rzeczywistości, powinniśmy zintegrować miłość i błogość wymiaru subtelnego, jak i skupienie, moc i konkretność wymiaru mentalnego i życiowego.


Generalnie ścieżki rozwoju wewnętrznego bazują na trzech podstawowych mechanizmach medytacyjnych: 

1) rozwijanie skupienia i wyrazistości percepcji pracujące z naszym wymiarem mentalnym (umysłem),
2) rozwijanie i doświadczanie błogości i miłości, opierające się na wymiarze subtelnym (wymiarze duszy), 
3) utrzymywanie bezpośredniego wglądu, czyli stanu pełnej i całkowitej obecności, bazujące na podstawowym wymiarze duchowym (Duch, Pustka, Dharmakaja, tat tvam asi.. itd.).

Jako dodatkową, wspierającą pomoc do tych trzech przenikających się metod stosuje się często pracę z ciałem i energią życiową, co stabilizuje zdrowie i bardzo silnie harmonizuje nasze emocje - np. hatha-joga w indyjskim systemie jogi, czy tai chi chuan lub qi-gong - w systemach chińskich.

Istotnym elementem rozwoju duchowego jest zrozumienie, iż rozwój naszego wewnętrznego potencjału nie ogranicza się jedynie do wysiłków związanych z kultywacją wymiaru mentalnego, ale polega też na otwarciu się na błogość i miłość obecne w wymiarze naszej duszy, jak i na wymiar pierwotnie czystej duchowej obecności, będącej poza sferą naszego ja. Dzięki temu jednym z owoców duchowego rozwoju jest stan wewnętrznej wolności i harmonii, a nie jedynie nadmierne przywiązanie się do swoich dokonań i swojej wyjątkowości. 
Zachowanie proporcji pomiędzy aspektem wysiłku a stanem spontanicznej duchowej obecności sprzyja harmonii pomiędzy naszą duchowością a życiem codziennym. 

 

 

powrót do góry strony

 

 zobacz: "Głęboka terapia poprzez miłość"