Vortal  o  medytacji  Blog  Sklep  Kontakt

Strona Główna 

Powrót do działu 

   

   



Komfort fizyczny pomaga naszemu zdrowiu i życiu


Nasze życie składa się zarówno z chwil przyjemnych, jak i z momentów i sytuacji trudnych. Mając postawę obserwatora wobec tego, co w życiu się wydarza, możemy czerpać naukę i pożytek zarówno z sytuacji miłych, jak i tych bardziej nieprzyjemnych i trudnych. Dobrym przykładem jest tutaj metafora naszej postawy życiowej przyrównana do relacji między Ziemią i Słońcem.

Ktoś powiedział, że gdy kręcimy się razem z Ziemią, to nieustannie doświadczamy dnia i nocy, doświadczamy zmienności naszego samopoczucia - rzeczy przyjemnych i nieprzyjemnych. Gdybyśmy jednak wznieśli się ponad chmury i ponad Ziemię, do doświadczalibyśmy cały czas obecnego Słońca. A zatem sytuacja i nasze odczucia zależą od przyjętej przez nas perspektywy patrzenia.

Jeżeli nadmiernie lgniemy do zewnętrznego kształtu zdarzeń, wówczas bardziej doświadczamy zmienności i bólu. Gdy jednak bardziej odczuwamy i postrzegamy życie z perspektywy swojej wewnętrznej obecności, wówczas bardziej towarzyszy nam niezmienność i stabilność.

Jeżeli przytrafi się nam jakaś trudna sytuacja, to łatwiej jest się nam z nią skonfrontować czując oparcie w samym sobie. Wówczas ta sytuacja przestaje nas dominować. Kiedy przytrafia się nam jakiś problem, to skuteczną strategią i podejściem wobec niego nie jest uciekanie przed nim i banie się go, ale raczej spojrzenie mu spokojnie prosto w oczy i znalezienie rozwiązania.

Jedną z metod znajdywania takiego rozwiązania jest właśnie relaksacja. Jakiś konkretny problem wywołuje w nas zazwyczaj napięcie i dyskomfort. W wyniku tego czujemy się bezradni i zagrożeni.
Jeżeli zrelaksujemy to napięcie i bardziej oprzemy się na sobie, na swoim wewnętrznym zaufaniu (do siebie, do życia, do wszechświata) wówczas - w takim stanie poszerzonej perspektywy - łatwiej przyjdą nam do głowy odpowiednie rozwiązania.


 

W życiu miewamy różne problemy. Np. ktoś doświadcza takiej sytuacji, że pokłócił się z szefem w pracy, lub ktoś inny pokłócił się z przyjacielem, z koleżanką, kolegą, lub jeszcze ktoś inny popadł w konflikt z kimś w swojej rodzinie.

Zasadniczo tego rodzaju trudne sytuacje moglibyśmy nazwać problemami emocjonalnymi.

Konflikt taki oddziałuje istotnie na nasze emocje, wpływa na jasność i precyzję funkcjonowania, utrudnia czerpanie poczucia satysfakcji i spełnienia w życiu.

Osoba będąca w tego typu konflikcie odczuwa go – słabiej, lub mocniej – zasadniczo w swoich emocjach, chociaż oczywiście wpływa to także na inne nasze obszary istnienia, np. na nasze zdrowie, czy jasność myślenia.

Jeśli szukalibyśmy jakiejś techniki relaksacyjnej (ewentualnie innej metody autoterapii, lub terapii) pomocnej w tego typu sytuacji, to zasadniczo byłaby to relaksacja, czy terapia, obszaru emocjonalnego.



Mówiąc najprościej – co możemy zrobić w takiej sytuacji? Zasadniczo powinniśmy bardziej zrelaksować te napięcia emocjonalne i w większym stopniu oprzeć się na sobie i swoim doznawaniu stabilności. Jest taka słynna maksyma wzięta z języka potocznego „jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził”.

Chodzi o to, że przesadne przejmowanie się cudzym niezadowoleniem do niczego dobrego nas nie doprowadzi. Im bardziej będziemy czuli się pomieszani i wytrąceni z równowagi, tym bardziej będziemy podtrzymywać istniejący konflikt.

Ale gdy uda nam się na chwilę zdystansować do występujących konfliktów, a zamiast tego bardziej powrócić do swojego wewnętrznego potencjału i poczucia oparcia w sobie, to będzie to znakomity początek tworzenia na nowo harmonii w naszym życiu.



Na co dzień w harmonijnym funkcjonowaniu i w zrównoważonym samopoczuciu (wellbeing), przeszkadzają nam i dokuczają napięcia fizyczne, emocjonalne i mentalne.

Te poszczególne obszary możemy świadomie relaksować i poprzez to powrócić do stanu harmonii, radości i spokoju, do stanu w którym na nowo czujemy się sprawni życiowo. Możemy powrócić do stanu, gdy potrafimy doświadczać swojego życia jako swojej własnej drogi, gdy czujemy je jako własne powołanie, jako swoje własne odkrywanie i doświadczanie tajemnicy i głębi istnienia.

Zgłębiając metody relaksowania napięć i ucząc się sztuki świadomego życia, na początku zazwyczaj najprościej jest  zauważać swoje napięcia fizyczne i zrozumieć jak działa relaksacja fizyczna.
Możemy odkryć, że stres i trudne sytuacje emocjonalne, nie tylko powoduję dyskomfort w naszych emocjach, ale także wpływają na stan naszych mięśni, wywołując w nich napięcia.



Słynny psychiatra i fizjolog, Edmund Jacobson, prekursor metody biofeedback (praktyczne i kliniczne badanie zależności pomiędzy stanem emocji i umysłu a reakcjami w ciele) udowodnił to metodą „szkiełko i oko”, czyli laboratoryjnie.

Pacjenci mający problemy emocjonalne i funkcjonalne w swoim życiu, mieli wyższy poziom napięcia w mięśniach. Ich mięśnie wykazywały większy opór na przewodzenie elektryczne.

Mówiąc o biofeedbacku warto nadmienić, że niektóre badania i ćwiczenia - jeśli bardzo chcemy - jesteśmy w stanie przeprowadzać także samodzielnie, ponieważ są obecnie dostępne najróżniejsze urządzenia komputerowe, które możemy np. jako przystawki zainstalować na własnym komputerze, laptopie, itp. Mierzą one m.in. stan stresu poprzez różnego rodzaju parametry fizjologiczne (opór skóry, tempo bicia serca, pomiar oddechu, czy wreszcie – poprzez pomiar aktywności elektrycznej mózgu za pomocą czujników nakładanych na głowę).


Niezależnie jednak od tych wszystkich badań i pomiarów, na pewno większość ludzi samodzielnie zauważa tę prostą zależność. Gdy czujemy dyskomfort emocjonalny i życiowy, nasze mięśnie stają się bardziej sztywne i napięte – czujemy się mniej komfortowo w swoim ciele.

Z drugiej strony, gdy odczuwamy stan dobrostanu, stan pozytywnego samopoczucia i wiary w swoje możliwości, to automatycznie zauważamy, że nasze mięśnie w przyjemny sposób odprężają się. Stają się bardziej elastyczne.

Na marginesie nasuwa się tutaj taki wniosek i spostrzeżenie, że znalezienie w sobie jakiejś głębokiej uniwersalnej miłości do każdego człowieka, do wszelkiego istnienia i do każdej chwili w życiu, automatycznie dobrze wpłynie także na nasze zdrowie i stan napięć w mięśniach. W takim pogłębionym, harmonijnym stanie czujemy, jakby mięśnie były zanurzone w psychicznej energii błogości i życzliwości, co powoduje jednocześnie doświadczanie komfortu i błogości w całym ciele, w mięśniach, czy nawet w układzie trawiennym.



 


Jednak wiele osób, które odczuwa napięcia w swoim ciele i mięśniach niekoniecznie jest gotowych na zastosowanie takiej szybkiej i bezpośredniej metody, jak zanurzenie się w stanie uniwersalnej, głębokiej miłości do wszelkiego istnienia i do każdej poszczególnej chwili życia.

W takim przypadku pomocna jest jakaś technika pomagająca nam rozluźnić i zrelaksować nasze mięśnie, ponieważ to właśnie poziom fizyczny (napięcia w mięśniach szkieletowych) na początek najłatwiej jest kontrolować i relaksować.

Wspomniany już Edmund Jacobson przeprowadzał to przy pomocy jego autorskiej metody (popularnie nazywanej metodą Jacobsona) o fachowej nazwie: progresywna relaksacja mięśni. Jak większość czytelników już wie, polega ona na systematycznym treningu zmierzającym do lepszego czucia swoich mięśni i do rozwoju samoświadomości – w jakim stanie są moje mięśnie właśnie w tym momencie.

Osiąga się to poprzez świadome i celowe, naprzemienne napinanie i rozluźnianie swoich mięśni (ich poszczególnych grup, typu: mięśnie prawej ręki, mięśnie lewej ręki, prawej nogi… itp., lub poszczególnych pojedynczych mięśni). Podczas napinania powinniśmy swobodnie i naturalnie oddychać oraz obserwować swoje doznania: doznania napięcia w mięśniach oraz doznania rozluźnienia.

Celem treningu jest zarówno odblokowanie napięć w mięśniach szkieletowych, jak też stała samoświadomość stanu napięcia swoich mięśni we wszystkich życiowych sytuacjach.


Idąc jeszcze dalej możemy nauczyć się maksimum ergonomii i efektywności, poprzez używanie w danej sytuacji tylko tych mięśni, które akurat są potrzebne, a pozostałe mięśnie pozostawiamy odprężone

Klasycznym przykładem jest tu sytuacja czytania tekstu. Podczas czytania zasadniczo potrzebujemy jedynie pracy mięśni gałki ocznej. Pozostałe mięśnie możemy w istotnym stopniu odprężyć. Jednak wiele osób czytając nieświadomie napina wiele obszarów na całym ciele. Jeżeli jednak odprężymy większość swoich mięśni i będziemy świadomie zauważać, że podczas czytania zasadniczo pracują mięśnie naszych oczu, to pozostała część naszej energii i świadomości będzie w stanie bardziej wnikliwie rozumieć czytany tekst.

Czyli wówczas podczas czytania osiągniemy lepsze rezultaty, stanie się ono dla nas bardziej owocne i satysfakcjonujące. Podobnie rzecz ma się z innymi naszymi aktywnościami. Jeżeli np. biegnąc sprint, lub długi dystans, będziemy pracować tylko tymi mięśniami, które pracują w biegi (głównie są to mięśnie dolnej partii ciała), a mięśnie górnej partii ciała pozostawimy zrelaksowane, to wówczas będziemy w stanie biec dłużej i szybciej, ponieważ w danym momencie będziemy zużywać nieco mniej energii życiowej.

Nie dotyczy to oczywiście tylko uprawiania sportu, czy uczenia się, ale także obowiązków domowych, odkurzania, zmywania, czy jakiejkolwiek aktywności.

 


W każdej swojej życiowej aktywności towarzyszy nam także pewien wysiłek i użycie mięśni. Nawet kiedy z kimś rozmawiamy, to pracujemy także mięśniami naszego aparatu mowy. Pozostałe mięśnie możemy rozluźnić.

Podobnie gdy np. coś sobie przemyśliwujemy, siedząc – dajmy na to – na fotelu, to również możemy maksymalnie odprężyć wszystkie swoje mięśnie, i wówczas nasz proces myślenia będzie przebiegał bardziej efektywnie. Napięcia w mięśniach powodowałyby bowiem tylko zakłócenia i utrudnienia w naszym procesie myślenia, ponieważ wyzwalałyby one także dyskomfort emocjonalny, a on działałby ograniczająco na ten twórczy proces.

Całe podejście Edmunda Jacobsona, poparte jego licznymi obserwacjami i badaniami klinicznymi, oparte było na takim właśnie postrzeganiu zagadnienia: poprzez samoświadomość stanu napięcia naszych mięśni i poprzez uwalnianie się od nadmiaru napięć (wykorzystywanie pracy jedynie tych mięśni, które w danym momencie są konieczne) dochodzi do poprawy jakości naszego funkcjonowania i osiąganych rezultatów oraz do większej satysfakcji z naszego życia.

Proces taki owocuje jednocześnie poprawą naszej kondycji emocjonalnej i uzdrowieniem sfery relacji międzyludzkich. Ma on też bardzo duży wpływ na nasze zdrowie fizyczne.

Edmund Jacobson, jako psychoterapeuta, klinicysta i lekarz, swoją metodą leczył nie tylko zgłaszające się do niego osoby z zaburzeniami emocjonalnymi, ale także osoby z dolegliwościami typowo somatycznymi – z problemami trawiennymi, krążeniowymi, oddechowymi i innymi.

Oczywiście nie chodzi o to, że metoda jego jest jakąś formą opozycji wobec klasycznej medycyny, ale raczej o to, że jakiekolwiek mielibyśmy problemy zdrowotne, wówczas niezależnie od podjętej terapii i metody leczenia, zawsze możemy osiągnąć dodatkową istotną korzyść opanowując trening (świadomego napinania mięśni) skonstruowany przez Jacobsona.

Kiedy np. wypadła nam plomba z zęba, to metoda Jacobsona nie powinna być alternatywą pójścia do dentysty, ale raczej wartościowym uzupełnieniem, ponieważ dzięki niej nie będziemy tak bardzo zestresowani wizytą u stomatologa, a poprawa krążenia wynikająca z ćwiczenia tej metody, może w przyszłości przyczynić się także do polepszenia stanu poszczególnych tkanek naszego ciała.

 



Zrelaksowanie napięć fizycznych w ciele jest początkowo szczególnie łatwe do zrozumienia i uchwycenia. Przyniesie jednocześnie nam szereg korzyści i stworzy dobre podwaliny pod praktykowanie innych metod.

Warto, aby w każdym momencie swojego życia, przypominać sobie od czasu do czasu o stanie naszych mięśni. Dzięki swojemu świadomemu nastawieniu możemy wprowadzić je w stan komfortu i równowagi. Wówczas wpłynie to bardzo korzystnie na komfort naszego życia i na nasze zdrowie.

Jednocześnie nawyk taki będzie sprzyjał osiąganiu lepszych rezultatów w czynnościach, których się podejmujemy oraz poprawi także jakość naszych relacji międzyludzkich, ponieważ wyzwoli w nas pozytywne nastawienie do danej sytuacji, większą wiarę w swoje możliwości oraz większe zaufanie do ludzi i do świata.

Niezależnie od tego, czy ci ludzie zachowują się z klasą, czy nie. Ostatecznie bowiem to tak naprawdę my decydujemy, czy boimy się otaczającej nas rzeczywistości, czy raczej chcemy ją transformować swoją życzliwością oraz wiarą w siebie, i poprzez to mieć pozytywny i istotny wpływ na nasze życie.

Rafał Seremet



 

 

powrót do góry strony
 

zobacz: "Medytacja Pomyślności"