Vortal  o  medytacji  Aktualności  Sklep  Kontakt

Strona Główna 

Powrót do działu 

 

Dzogczen a płeć i seksualność

 

Jak wiadomo - niektóre ścieżki duchowe całkowicie rezygnują z seksualności, a pewne dostrzegają wartość i użyteczność płciowości i seksualności do rozwoju duchowego.
Ścieżka Dzogczen należy do tej drugiej kategorii.

Mistrzowie Dzogczen na temat celibatu wypowiadają się w taki sposób, iż faktycznie w pewnych przypadkach dana osoba może być zbyt zależna od seksu, co inaczej można by nazwać, że "seksualność używa jej". Ale możliwa jest też sytuacja, iż praktykujący używa swojej seksualności, a nie ona jego. 
Czyli wtedy to nie energia seksualna jest czyimś panem, ale praktykujący jest panem tej energii. Dlatego świadome jej zastosowanie może mieć wartość dla rozwoju poznania i panowania nad sobą.

Zatem, te ścieżki, które propagują celibat (wstrzemięźliwość seksualną) jako jedną z metod rozwoju, mają pewną rację, ale także ścieżki świadomie używające seksualności oferują bardzo potężne narzędzie rozwoju.

Mistrz zen Soen Sa Nim wyjaśniał istotę w podejściu do seksualności za pomocą terminu "nieprzywiązanie". Osoba świadomie używająca seksualności nie jest do niej przywiązana, czyli nie jest jakoś skrajnie od niej uzależniona. Choć w chińskiej mahajanie przeważa pochwała celibatu, istnieje szereg opowieści o mistrzach zen, którzy łamiąc tę regułę osiągali postęp duchowy. 
Pewien z tekstów wspomina o wysoce rozwiniętej duchowo istocie, która będąc kobietą podjęła się wyzwalania z cierpienia innych poprzez bycie prostytutką. Będąc na wysokim poziomie realizacji potrafiła podczas zbliżeń seksualnych utrzymywać bardzo czysty i nieporuszony umysł (wgląd w ostateczny niedualny stan rzeczywistości) poprzez co, mężczyźni mający z nią kontakt byli niejako inicjowani w wyższe stany świadomości, nazywane w zenie jako "czysty umysł".


Nieco inaczej wygląda jednak sytuacja na ścieżce Dzogczen. Praktykujący nie jest tu bowiem zobowiązany do stosowania celibatu, jak w przypadku mnichów zen (czy np. hinduskich sanjasinów). Nie musi być zatem najwyższym mistrzem, aby wybaczyć mu złamanie tej reguły, ponieważ takowej reguły nie ma. 
Istnieją natomiast reguły i wyjaśnienia jak zastosować energię seksualną, aby wspierała ona rozwój, samopoznanie i wgląd.

 

 

Aby przybliżyć tutaj owe wyjaśnienia dotyczące zastosowania seksualności na ścieżce Dzogczen, posłużmy się najpierw modelem rozwoju i ewolucji duchowej stosowanym w zachodniej ezoteryce (naukach wewnętrznych).
W myśl tej koncepcji możemy podzielić całą rzeczywistość człowieka na takie płaszczyzny jak: ciało fizyczne, obszar seksualny i emocjonalny, wymiar mentalny, wymiar duszy (subtelny wymiar duchowy) i sferę ducha (ostateczny wymiar duchowy, będący czystą esencją  światła i świadomości). Tzw. ciało eteryczne, jak i ciało astralne możemy umieścić gdzieś w pobliżu sfery emocjonalnej (ciało eteryczne i ciało witalne byłyby gdzieś w pobliżu sfery seksualności).

Powyższy podział będzie użyteczny, aby wyjaśnić uzasadnienie mechanizmów, na które powołują się ścieżki patriarchalne, propagujące celibat, jak i pozwoli on na bardziej szczegółowe wyjaśnienie mechanizmów i zasad stosowanych na ścieżce Tantry i Dzogczen w dziedzinie seksualności.

Otóż - w kwestii ścieżek propagujących celibat - ponieważ sfera seksualna jest bardzo bliska wymiarowi fizycznemu, a ścieżki te dążą do uwolnienia ducha z okowów materialności, dlatego skupiają się one na takich rzeczywistościach, które bardziej reprezentują wymiary duszy i ducha, a w kwestiach i płaszczyznach bardziej materialnych - zalecają zasadniczo nie skupianie się na tych obszarach. 
Czyli nie zachęcają one np. do nadmiernego interesowania się wyszukanymi potrawami i smakami, stosowania pięknych ubiorów, rozkoszowania się seksualnością, 
jak i ogólnie mówiąc ścieżki te zalecają dyscyplinę emocjonalną. Nie ma się co wzruszać doczesnością, skoro ostateczny duch jest wieczny i nieporuszony (a doczesność przemijająca). 

Niewątpliwie jest w tym jakaś racja, dlatego ścieżki tantryczne (czy w pewnym sensie Dzogczen), podobnie jak patriarchalne, wykorzystują niektóre z tych mechanizmów (umiejetność panowania nad materią i wrażeniami zmysłowymi), by wykształcić w sobie zdolność postrzegania ostatecznego stanu. 
Można powiedzieć, że te zasady dyscypliny są użyteczne dla początkujących, aby nieco osłabili swoje kurczowe trzymanie się materii i poprzez to dali sobie więcej przestrzeni na doznawanie wymiarów duchowych.

Jednak tantra twierdzi, że jest adresowana do ludzi posiadających stosunkowo dużą percepcję energii (wymiarów subtelnych), do osób nie postrzegających świata jedynie w sposób materialny. Dlatego nie musi ona zasadniczo tak bardzo pracować w sferze rozwijania mniejszego przywiązania do materii, ponieważ u tych osób nieprzywiązanie to może występować spontanicznie, dzięki postrzegani wymiaru niematerialnego.

Metody stosowane przez ścieżki wyrzeczenia (umownie patriarchalne - zmierzające do porzucenia materii i odkrycia sfery duchowej) mają niewątpliwie swoją wartość. Tantra i Dzogczen stawiają sobie jednak jeszcze wyższe cele:
po pierwszym kroku, którym jest owo odkrycie niematerialnej rzeczywistości duchowej, dąży się, by wszystkie płaszczyzny siebie zintegrować z tym wymiarem.

Nie porzuca się zatem sfery seksualnej i emocjonalnej, ale integruje się je z płaszczyzną duchową. W istocie wszystko jest przejawem ducha - rzecz w tym, czy to rozpoznajemy, czy nie; ważne jest, aby faktycznie tego doświadczać.

 

Tak więc możemy zauważyć tutaj trzy możliwe podejścia do sfery seksualności:

1) osoba ulega seksualności - być może poprzez to, że tak ważne są dla niej doznania z obszaru ciała, seksualności i emocjonalności, ma w sobie mniej przestrzeni dla doznawania wymiarów duchowych;

2) osoba narzuca sobie dyscyplinę seksualną (np. żyje w celibacie, wstrzemięźliwości seksualnej) - stara się nie zwracać zbytniej uwagi na przyjemności ciała, na obszar seksualny i emocjonalny, po to by stworzyć w swojej świadomości więcęj przestrzeni dla doznawania obszaru duchowego (często pozostaje na tym etapie do końca życia, ponieważ przyjęła ścieżkę celibatu);

3) (zasada tantry i dzogczen) osoba doznaje intensywnie wymiarów duchowych, ale nie porzuca sfery seksualnej i emocjonalnej, ponieważ jest w stanie doznawać tych obszarów, nie tracąc jednocześnie percepcji sfery duchowej. Jest to niczym patrzenie się na szybującego po niebie ptaka - jesteśmy skupieni na szybującym ptaku (odpowiada to np. sferze emocjonalnej i seksualnej) a jednocześnie widzimy całe niebo, po którym się on porusza.

W myśl tej trzeciej koncepcji wszystkie zjawiska są ozdobą ostatecznego stanu; mówiąc językiem teologii chrześcijańskiej moglibyśmy powiedzieć, że wszelkie zjawiska, cały stworzony świat jest doskonały, ponieważ jest w doskonały sposób stworzony przez doskonałego Stwórcę - czyli ważne jest by widzieć jednocześnie i zjawiska i Boga, od którego one pochodzą. 

Oczywiści zazwyczaj życie nie toczy się jedynie jak w zegarku, i możemy spotkać różne odmiany, czy też pewne patologie tych wzorcowych przykładów. Tak np. osoba może założyć sobie, że wyrzeka się sfery seksualnej, po to by otworzyć się na wymiar duchowy, ale im bardziej spycha tę sferę i próbuje zwalczyć, tym bardziej ma z nią problemy i coraz większe na tym punkcie obsesje. Czyli może się zdarzyć, że założyła sobie realizowanie planu nr 2, ale w praktyce może jeszcze mniej panować nad swoją energią seksualną, niż osoba realizująca plan nr 1.

 

Istnieją jednak pewne reguły, które istotnie przyczyniają się do tego, by stosowanie seksualności faktycznie było pomocą na ścieżce duchowej, a nie jedynie imponującym tłumaczeniem sobie koncentracji na samej tylko fizyczności. Choć być może nie ma nic złego w samej cielesności, emocjonalności i seksualności, to jednak łącząc te sfery z poziomami duchowymi, zyskujemy znacznie więcej.

Na pewno istotne znaczenie ma tzw. otwarcie serca na partnera, szacunek i życzliwość wobec niego. Nawet ścieżki tantryczne, które podają szczegółowe techniki alchemii seksualnej (przekształcania energii) zwracają uwagę na to, że nie należy pomijać sfery szacunku i otwartości na partnera, skupiając się mechanicznie na samej metodzie, tak jakby nasz partner był jedynie bezdusznym instrumentem służącym do osiągnięcia naszego celu.
Pewien hinduski mędrzec (Nisargadatta Maharaj) zapytany o seksualność odpowiedział krótko i treściwie; "bez miłości wszystko jest grzechem". 
Czyli można by to ująć w takich słowach, że kiedy patrzymy np. na drzewa, niebo, ludzi itd. bez otwarcia serca i obudzenia miłości, to nasza percepcja jest błędna - jesteśmy zniewoleni swymi zmysłami, nawet jeśli nie ma to nic wspólnego z seksualnością. Jeżeli natomiast postrzegamy otaczającą rzeczywistość mając bardziej obudzoną miłość, wtedy obcując ze światem materialnym (także ze sferą seksualną) nie tracimy odczuwania duchowości, cały czas we wszystkim obecnej. 

 

Między samym podejściem Dzogczen a podejściem Tantry istnieją także pewne różnice, choć oczywiście metody te nie wykluczają się.
Mówiąc językiem zachodniej ezoteryki - Tantra pracuje więcej z wymiarem mentalnym i sferą duszy, a Dzogczen bardziej pracuje z poziomem duchowym ostatecznym.
Wyższe sfery mentalne i poziomy duszy odpowiadają wizji niebiańskiej.
Dla kontrastu można tu dodać, że percepcja z poziomu astralnego może korespondować bardziej z wizjami piekielnymi, czy też wizjami nazywanymi czyśćcowymi.
Jeżeli zatem mamy swoje nieprzepracowane sprawy na poziomach emocjonalnych, to oczyszczają się one np. poprzez doznawanie wizji piekielnych.
Jeśli natomiast mamy oczyszczony poziom emocjonalny, to wizje piekielne już dla nas nie istnieją, a doświadczamy jedynie wizji niebiańskich.

W tantrycznym podejściu do aktu seksualnego używa się zatem metod wyzwalających wyższe stany świadomości - takich, jak koncentracja na mantrze, utrzymywanie wizji czystej mandali (boskiego wymiaru bóstwa), poczucie szacunku dla partnera, jak i poczucie błogosławieństwa duchowego pochodzącego od oświeconego mistrza.

Ponadto spotyka się tu zasadę uprawiania zjednoczenia seksualnego przy jednoczesnym powstrzymywaniu się od ejakulacji (wytrysku nasienia). Wygląda to podobnie jak w praktykach taoistycznych, z tym że tam bardziej eksponuje się witalny aspekt tego zjawiska. W tantrze tłumaczy się np. iż w sam akt seksualny wpisane jest doznanie jakby z poziomu naszych narodzin i śmierci 
- otarcie się o doznanie ostatecznego światła i pierwotnej jedności.
Jednak zazwyczaj akt seksualny trwa zbyt krótko, abyśmy mogli to zauważyć. Umiejętność zatrzymywania ejakulacji (wytrysku) sprzyja uświadomieniu sobie tego wymiaru dharmakaji (pierwotnego światła) m.in. dlatego, że akt wydłuża się i możemy być podczas niego bardziej przytomni.

 

Dzogczen klasyfikuje się natomiast jako ścieżkę niedualnej, ostatecznej świadomości, w której integruje się wszystkie zjawiska. 
Praktykujący obcując ze światem zjawiskowym postrzega go jako ozdobę (ornament) przestrzeni i jednocześnie doświadcza cały czas ów ostateczny stan świadomości i przestrzeń, w której znajdują się wszelkie zjawiska.

Podobnie rzecz ma się podczas aktu seksualnego. 
Zasadę, której przestrzega praktykujący można nazwać jako zachowywanie uważności i obecności podczas zbliżenia.

Mówiąc językiem ezoteryki zachodniej praktykujący może (podobnie jak w tantrze)  otworzyć się na niebiańską wizję obecną podczas wzajemnego zbliżenia, jednak najistotniejsze jest, by uchwycił najbardziej esencjonalny wymiar ducha, obecny podczas tego aktu.
Doświadcza się zatem namiętności i seksualności, które jako zjawiska obecne są w przestrzeni świadomości, w przestrzeni ostatecznego stanu obecnego we wszystkim.
Na zasadzie kontrastu - im bardziej osoba postrzega naturę poruszenia (namiętności, seksualności itd.), tym bardziej wyraziście uświadamia sobie pierwotną przestrzeń świadomości, w której pojawiają się te doznania.

Zatem osoba może doświadczać całej tej niebiańskości wypływającej z wzajemnego szacunku i otwarcia się na wymiary subtelne (nazywane w dzogczen sambhogakają, a korespondujące z zachodnim terminem duszy), może zastosować także praktyki z wyższych poziomów mentalnych (takie jak mantra, czy wizja mandali), 
jednak podstawą jest dostrzeganie i odczuwanie jądra świadomości - przypominającego stale obecną przestrzeń nieba, po której szybuje ptak namiętności. 
W tej obecności jest miejsce na bardzo intymny i szczególny kontakt wewnętrzny partnerów, a doznania seksualne obserwowane z poziomu ostatecznej perspektywy zyskują niespotykaną głębię, wartość i odczucie spełnienia. 

Mistrz Dzogczen Namkhai Norbu zwraca uwagę, że stosując ową zasadę uważności podczas aktu seksualnego nie jest konieczne przestrzeganie tantrycznej reguły braku ejakulacji (wytrysku). Ponieważ jeśli jesteśmy skupieni na świadomości i podczas wytrysku uwaga nie podąża za eksplodującym nasieniem, to najważniejsza część siły życiowej nasienia nadal pozostaje w organizmie praktykującego, a na zewnątrz wydalane są jedynie materialne aspekty nasienia, co może mieć działanie oczyszczające. 

Z perspektywy Dzogczen seksualność może być zatem kolejną okolicznością do łączenia stanu obecności ze wszelkimi okolicznościami życia. Ponieważ potrafimy utrzymywać obecność podczas tak silnej namiętności jak doznania seksualne, to łatwiej jest nam utrzymywać ją także w każdej innej okoliczności (np. związanej z gniewem czy lękiem). Oczywiście stosowanie tej reguły obecności nie wyklucza sfery tworzenia dobrej relacji ze swoim partnerem i rozumienia jego kondycji wewnętrznej.

Rafał Seremet

 

 

 

powrót do góry strony

 

zamów: "Alchemia i moc medytacji"