|
Dzogczen a płeć i seksualność
Jak wiadomo - niektóre ścieżki
duchowe całkowicie rezygnują z seksualności, a pewne
dostrzegają wartość i użyteczność płciowości i seksualności
do rozwoju duchowego. Mistrzowie Dzogczen na
temat celibatu wypowiadają się w taki sposób, iż faktycznie
w pewnych przypadkach dana osoba może być zbyt zależna od
seksu, co inaczej można by nazwać, że "seksualność używa
jej". Ale możliwa jest też sytuacja, iż praktykujący używa
swojej seksualności, a nie ona jego. Zatem, te ścieżki, które propagują celibat (wstrzemięźliwość seksualną) jako jedną z metod rozwoju, mają pewną rację, ale także ścieżki świadomie używające seksualności oferują bardzo potężne narzędzie rozwoju. Mistrz zen Soen Sa Nim
wyjaśniał istotę w podejściu do seksualności za pomocą
terminu "nieprzywiązanie". Osoba świadomie używająca
seksualności nie jest do niej przywiązana, czyli nie jest jakoś
skrajnie od niej uzależniona. Choć w chińskiej mahajanie
przeważa pochwała celibatu, istnieje szereg opowieści o
mistrzach zen, którzy łamiąc tę regułę osiągali postęp
duchowy.
Aby przybliżyć tutaj owe
wyjaśnienia dotyczące zastosowania seksualności na ścieżce
Dzogczen, posłużmy się najpierw modelem rozwoju i ewolucji
duchowej stosowanym w zachodniej ezoteryce (naukach wewnętrznych). Powyższy podział będzie użyteczny, aby wyjaśnić uzasadnienie mechanizmów, na które powołują się ścieżki patriarchalne, propagujące celibat, jak i pozwoli on na bardziej szczegółowe wyjaśnienie mechanizmów i zasad stosowanych na ścieżce Tantry i Dzogczen w dziedzinie seksualności. Otóż - w kwestii ścieżek
propagujących celibat - ponieważ sfera seksualna jest bardzo
bliska wymiarowi fizycznemu, a ścieżki te dążą do
uwolnienia ducha z okowów materialności, dlatego skupiają się
one na takich rzeczywistościach, które bardziej reprezentują
wymiary duszy i ducha, a w kwestiach i płaszczyznach bardziej materialnych -
zalecają zasadniczo nie skupianie się na tych obszarach. Niewątpliwie jest w tym
jakaś racja, dlatego ścieżki tantryczne (czy w pewnym sensie
Dzogczen), podobnie jak patriarchalne, wykorzystują niektóre z tych mechanizmów (umiejetność
panowania nad materią i wrażeniami zmysłowymi), by wykształcić
w sobie zdolność postrzegania ostatecznego stanu. Jednak tantra twierdzi, że jest adresowana do ludzi posiadających stosunkowo dużą percepcję energii (wymiarów subtelnych), do osób nie postrzegających świata jedynie w sposób materialny. Dlatego nie musi ona zasadniczo tak bardzo pracować w sferze rozwijania mniejszego przywiązania do materii, ponieważ u tych osób nieprzywiązanie to może występować spontanicznie, dzięki postrzegani wymiaru niematerialnego. Metody stosowane przez ścieżki
wyrzeczenia (umownie patriarchalne - zmierzające do porzucenia
materii i odkrycia sfery duchowej) mają niewątpliwie swoją
wartość. Tantra i Dzogczen stawiają sobie jednak jeszcze wyższe
cele: Nie porzuca się zatem sfery seksualnej i emocjonalnej, ale integruje się je z płaszczyzną duchową. W istocie wszystko jest przejawem ducha - rzecz w tym, czy to rozpoznajemy, czy nie; ważne jest, aby faktycznie tego doświadczać.
Tak więc możemy zauważyć tutaj trzy możliwe podejścia do sfery seksualności: 1) osoba ulega seksualności - być może poprzez to, że tak ważne są dla niej doznania z obszaru ciała, seksualności i emocjonalności, ma w sobie mniej przestrzeni dla doznawania wymiarów duchowych; 2) osoba narzuca sobie dyscyplinę seksualną (np. żyje w celibacie, wstrzemięźliwości seksualnej) - stara się nie zwracać zbytniej uwagi na przyjemności ciała, na obszar seksualny i emocjonalny, po to by stworzyć w swojej świadomości więcęj przestrzeni dla doznawania obszaru duchowego (często pozostaje na tym etapie do końca życia, ponieważ przyjęła ścieżkę celibatu); 3) (zasada tantry i dzogczen) osoba doznaje intensywnie wymiarów duchowych, ale nie porzuca sfery seksualnej i emocjonalnej, ponieważ jest w stanie doznawać tych obszarów, nie tracąc jednocześnie percepcji sfery duchowej. Jest to niczym patrzenie się na szybującego po niebie ptaka - jesteśmy skupieni na szybującym ptaku (odpowiada to np. sferze emocjonalnej i seksualnej) a jednocześnie widzimy całe niebo, po którym się on porusza. W myśl tej trzeciej koncepcji wszystkie zjawiska są ozdobą ostatecznego stanu; mówiąc językiem teologii chrześcijańskiej moglibyśmy powiedzieć, że wszelkie zjawiska, cały stworzony świat jest doskonały, ponieważ jest w doskonały sposób stworzony przez doskonałego Stwórcę - czyli ważne jest by widzieć jednocześnie i zjawiska i Boga, od którego one pochodzą. Oczywiści zazwyczaj życie nie toczy się jedynie jak w zegarku, i możemy spotkać różne odmiany, czy też pewne patologie tych wzorcowych przykładów. Tak np. osoba może założyć sobie, że wyrzeka się sfery seksualnej, po to by otworzyć się na wymiar duchowy, ale im bardziej spycha tę sferę i próbuje zwalczyć, tym bardziej ma z nią problemy i coraz większe na tym punkcie obsesje. Czyli może się zdarzyć, że założyła sobie realizowanie planu nr 2, ale w praktyce może jeszcze mniej panować nad swoją energią seksualną, niż osoba realizująca plan nr 1.
Istnieją jednak pewne reguły, które istotnie przyczyniają się do tego, by stosowanie seksualności faktycznie było pomocą na ścieżce duchowej, a nie jedynie imponującym tłumaczeniem sobie koncentracji na samej tylko fizyczności. Choć być może nie ma nic złego w samej cielesności, emocjonalności i seksualności, to jednak łącząc te sfery z poziomami duchowymi, zyskujemy znacznie więcej. Na pewno istotne znaczenie ma tzw. otwarcie
serca na partnera, szacunek i życzliwość wobec niego.
Nawet ścieżki tantryczne, które podają szczegółowe
techniki alchemii seksualnej (przekształcania energii) zwracają
uwagę na to, że nie należy pomijać sfery szacunku i otwartości na
partnera, skupiając się mechanicznie na samej metodzie, tak
jakby nasz partner był jedynie bezdusznym instrumentem służącym
do osiągnięcia naszego celu.
Między samym podejściem Dzogczen a podejściem
Tantry istnieją także pewne różnice, choć oczywiście
metody te nie wykluczają się. Ponadto spotyka się tu zasadę uprawiania
zjednoczenia seksualnego przy jednoczesnym powstrzymywaniu się
od ejakulacji (wytrysku nasienia). Wygląda to podobnie jak w
praktykach taoistycznych, z tym że tam bardziej eksponuje się
witalny aspekt tego zjawiska. W tantrze tłumaczy się np. iż w
sam akt seksualny wpisane jest doznanie jakby z poziomu naszych narodzin i śmierci
Dzogczen klasyfikuje się natomiast jako ścieżkę
niedualnej, ostatecznej świadomości, w której integruje się
wszystkie zjawiska. Podobnie rzecz ma się podczas aktu seksualnego. Mówiąc językiem ezoteryki zachodniej
praktykujący może (podobnie jak w tantrze) otworzyć się
na niebiańską wizję obecną podczas wzajemnego zbliżenia,
jednak najistotniejsze jest, by uchwycił najbardziej
esencjonalny wymiar ducha, obecny podczas tego aktu. Zatem osoba może doświadczać całej tej
niebiańskości wypływającej z wzajemnego szacunku i otwarcia
się na wymiary subtelne (nazywane w dzogczen sambhogakają,
a korespondujące z zachodnim terminem duszy), może
zastosować także praktyki z wyższych poziomów
mentalnych (takie jak mantra, czy wizja mandali), Mistrz Dzogczen Namkhai Norbu zwraca uwagę, że stosując ową zasadę uważności podczas aktu seksualnego nie jest konieczne przestrzeganie tantrycznej reguły braku ejakulacji (wytrysku). Ponieważ jeśli jesteśmy skupieni na świadomości i podczas wytrysku uwaga nie podąża za eksplodującym nasieniem, to najważniejsza część siły życiowej nasienia nadal pozostaje w organizmie praktykującego, a na zewnątrz wydalane są jedynie materialne aspekty nasienia, co może mieć działanie oczyszczające. Z perspektywy Dzogczen seksualność może być zatem kolejną okolicznością do łączenia stanu obecności ze wszelkimi okolicznościami życia. Ponieważ potrafimy utrzymywać obecność podczas tak silnej namiętności jak doznania seksualne, to łatwiej jest nam utrzymywać ją także w każdej innej okoliczności (np. związanej z gniewem czy lękiem). Oczywiście stosowanie tej reguły obecności nie wyklucza sfery tworzenia dobrej relacji ze swoim partnerem i rozumienia jego kondycji wewnętrznej. Rafał Seremet
|