Praktyka medytacji Medytacja relaksacyjnaTeoria medytacji Mistrzowie medytacji Medytacja a Wielkie Medytacja a seksualność Medytacja a stres Muzyka
relaksacyjna Medytacja a zdrowie Polecamy Ebooki
o rozwoju |
Jesteśmy otwarci na publikację listów
od osób o różnych orientacjach duchowych - niezależnie czy jest to postawa
bardziej europejska (np. związana z chrześcijaństwem), Szczególnie wartościowe wydają się
nam te wypowiedzi, które są szczere.
Czy to możliwe że już się kiedyś spotkaliśmy
się? To ważne ale bez przesady, chociaż nie można tego wykluczyć, ani z pewnością potwierdzić Nie myśl sobie, że mam cokolwiek przeciwko chrześcijaństwu, trzeba tylko czytać "między wierszami". Proste interpretacje podawane w katechizmie (oficjalnym) są cokolwiek zafałszowane. Zamiast wyeksponować Jak zatem można było przekazać zasady ugruntowane (i pojmowane) w tym środowisku (nie uwłaczając nikomu) -narodowi, zajmującemu się w zdecydowanej większości wypasaniem inwentarza. Biorąc pod uwagę tylko Nowy Testament, jest to okrojona do minimum nauka Buddy. wszak około 5 wieków,
to dosyć czasu by przeniknąć nie tylko do Izraela ale i do Egiptu, skąd w/w wyszli. To bardzo trudne zadanie kochać każdego w ten sposób, w odniesieniu do tego co widzi się w zewnętrznym świecie, ale jakże piękna idea. Modlę się często do Siły Wyższej
(Boga), aby nauczył mnie
Rozmowa
ze sobą.
Wiele ludzi, z którymi rozmawiam o Rozwoju Duchowym pytało mnie, jak ja
do tego doszedłem. Zazwyczaj odpowiadałem nie zastanawiając się zbytnio nad
odpowiedzią, mówiłem, że to konieczność, czy coś w stylu niezbędności...
Ale kiedyś sam sobie zadałem podobne pytanie. I... musiałem pójść na długi
spacer miasteczkiem aż do parku, gdzie otoczony troskliwą opieką stuletnich
buków i dębów przeprowadziłem dialog ze sobą. Zacząłem z mostu: „Czym
dla Ciebie jest Rozwój??” - zapytałem.
„Rozwój jest postępem naturalnym - rzekło moje echo- każdy chcąc
czy nie chcąc się rozwija.”
„Nie od tego zacząłem - pomyślałem – no może inaczej...
Czemu to dzieje się właśnie ze mną? Czemu nie z kimś innym?” -
zapytałem znowu.
„Bo na Ciebie pora. Nie jesteś sam, nie byłeś i nigdy nie będziesz.
Tysiące ludzi na Świecie, właśnie w tym momencie, myśli o tym, co i Ty. Poza
tym nic nadzwyczajnego się z Tobą nie dzieje, wszystko, co widzisz, czujesz, słyszysz
i doświadczasz jest naturalne.” – usłyszałem odpowiedź mojego
przyjaciela, mojego Ja.
„Cóż takiego doświadczam? I po co mi to?” - nie poddawałem
się, zadałem kolejne pytanie.
„Doświadczasz obserwacji. Obserwujesz sam siebie, rozmawiając
tak, jak to robisz w tej chwili... Czy widzisz cos nadnaturalnego? Coś
nadludzkiego? A może mistycznego? Wszyscy ludzie to potrafią, ale nie każdy
chce.” - znów usłyszałem.
„Dlaczego nie wszyscy chcą? Czegoś się boją?” -
kontynuowałem dialog.
„Między innymi się boją... Boją się siebie, boją się odkryć
samych siebie, poznać. Czasem mogą zobaczyć potwora, egoistę, złośliwą
istotę - mściwą, chamską, nieczułą... przecież sam wiesz.” -
odpowiedziało Ja.
„Tak, wiem. Dobrze pamiętam te chwile, kiedy bardzo pragnąłem
zrezygnować, zagłębić się w świat, z którego się wynurzyłem, świat, który
kiedyś był moim światem, świat gonitwy i kłamstwa, świat złudzenia i
braku czułości... ale wiesz, to był bardzo mały świat... Właściwie
dlaczego wyszedłem z niego?” - szybko wciągałem się w rozmowę.
„Bo od dawna dostrzegałeś, że żyłeś złudzeniem, że tamten świat
jest tylko powłoką wielkiego Świata. Nie raz zastanawiałeś się dlaczego myśląc
o kimś, ta osoba nagle dzwoniła do Ciebie, nie raz miałeś wrażenie, że to
już słyszałeś lub widziałeś. Wielokrotnie we śnie byłeś w tych
miejscach, które później odwiedzałeś na jawie. Pamiętasz chwile, kiedy czułeś
czyjś delikatny i czuły dotyk, niby łagodny podmuch wiatru. Z pewnością
pamiętasz te chwile, kiedy najbliższa Ci osoba chorowała, a Ty jej pomagałeś
dobrą myślą, uwalniałeś swą energią z uścisków choroby. I udało się.
Nie raz czułeś, jak ktoś o Tobie myśli, pamiętasz?” - moje Ja też
potrafiło wciągnąć w dyskusję.
„ Jasne, że pamiętam! Ale dla mnie to wtedy wydawało się bardzo
oczywiste i naturalne!” - odparłem.
„ Bo jest naturalne!” - dalej przekonywało mnie Ja.
„A co jest dalej? Przecież nie wszystko umiem. Nie umiem pozbyć
się do końca swojego Ego, nie umiem naprawić własnych błędów, nierzadko
nie umiem pomóc sobie i innym...” - zasmuciłem się.
„Nie umiesz wielu rzeczy, ale od tego jest Rozwój. Pytałeś
dlaczego - to masz odpowiedź na swoje pytanie. Tak, nie umiesz jeszcze wielu
rzeczy,
ale popatrz na to, co już umiesz, co zrobiłeś, a jaki byłeś. To teraz masz
kolejną odpowiedź na swoje pytanie. Pytałeś czym jest Rozwój.” -
zdecydowanym głosem mówiło Ja.
„Hm, tak, to bardzo zmienia światopogląd. Zmienia całe życie,
całe istnienie... nie umiałbym już inaczej. Czy kiedyś, w poprzednich
wcieleniach to też byłeś Ty?” - zapytałem, myśląc, że zaskoczę
rozmówcę.
„Tak, oczywiście. Ale wtedy nie udawało nam się porozmawiać tak
spokojnie. Kiedyś to tylko ja mówiłem, a Ty nie słuchałeś. Wtedy wołałem
do Ciebie. Kiedy kąpałeś się w jeziorze nie umiejąc pływać... to ja Ci
krzyczałem do ucha, byś nie wchodził głębiej. Kiedy, jako dziecko na podwórku
u swego dziadka wlazłeś na drzewo, to ja Ci podpowiadałem za którą gałązkę
trzeba się złapać by nie spaść. Kiedy spaliście u siebie w domu, a Ty,
jako stary dziadek nie słyszący i niewidomy, obudziłeś się w nocy i z
przerażeniem zobaczyłeś, że dom płonie, to też ja Cię obudziłem”
-
wspominało Ja.
„Nie mam pamięci tamtych wcieleń, nie pamiętam... ale czekaj, coś
sobie przypominam... odkąd siebie pamiętam powraca do mnie pewien obraz, zamglony
poranek... łąka lub pole... opadająca na ziemie poranna mgła... zanikające
ogromne ognisko i ludzie... zwykli, prości ludzie w dziwnych ubraniach, w
szerokich spodniach z prostej szarej tkaniny, zamiast pasków opasani sznurem, w
ciepłych futrzanych kamizelkach....i konie, Hm, nigdy nie byłem tak blisko
konia jak w tym wspomnieniu... Czy coś takiego miało miejsce? Czy to nie jest mój
sen? A jeśli sen, to dlaczego pamiętam go od wczesnego dzieciństwa? Nawet
opowiadałem rodzicom, pamiętasz?” - angażowałem się co raz bardziej w
rozmowę. Nic wtedy dla mnie nie istniało, nic prócz dwóch JA.
„To nie był sen, to byłeś Ty ze swoimi przyjaciółmi. Byłeś
jednym ze zwykłych pasterzy owiec. Pamiętasz świt, ogień wygasał, czas był
ruszać do domu. Zachowałeś ten obraz w pamięci, ponieważ od zawsze uwielbiałeś
podziwiać przyrodę, magiczną ciszę potęgi, która właśnie się budzi.
Zastanów się, jaką porę dnia lubisz najbardziej? Czyż nie świt? Wtedy też
byłeś poruszony narodzinami nowego dnia, kiedy to nikt nie śmiał przerwać
ciszy Wszechświata, każdy z was wtedy miał bliski kontakt ze sobą i ze
wszystkim...” - czarowało Ja.
„Już rozumiem. Już rozumiem wszystko, co jest mi potrzebne do
dalszej pracy, dziękuję Ci za tą rozmowę, dziękuję, że jesteś...”
-
powiedziałem.
„Proszę,- zwykle odpowiedziało Ja - idź już, robi się zimno i
późno. Do następnej rozmowy”
Nagle zdałem sobie sprawę, że ktoś stoi obok mnie. Potrząsnąłem głową
i zobaczyłem starszego pana z pieskiem na spacerze. Patrzył na mnie ze
zrozumieniem i troską.
„ Musi Pan być bardzo szczęśliwy - powiedział.
„ Dlaczego Pan tak sądzi?” - zapytałem ze zdziwieniem.
„ Ponieważ widzę łzy w Pańskich oczach, a za razem wyraz błogości
i spokoju na twarzy” - powiedział.
...Wtedy zrozumiałem, że nie jestem samotnym człowiekiem w Rozwoju.
Wiedziałem już, że tamten starszy Pan obok też wie o co chodzi.
|